07.03.2019
„Ty jesteś rzeką, ja łodzią: ty odpłyniesz, ja muszę zostać.”
Tiziano Terzani
Żegnamy Tajlandię i na granicy w Poi Pet znajdują nas naganiacze do taksówek…
Pijemy najpierw kawę za 1,25 dolara. Za 40 dolarów jedziemy od granicy, 120 km do miejsca docelowego czyli Battambang. Podróż trwa 2 godziny. Jedziemy dość starym Lexusem, z pękniętą szybą przednią ale podróż nam mija spokojnie. Pan wyprzedza na tzw. trzeciego ale nie ma momentów ryzyka.
Mijamy po drodze szkoły, które są pięknie ogrodzone i zadbane. Dzieci ubrane w mundurki granatowo-białe. Pełen szacunek do szkoły. Bo edukacja tu jest ważna. Trzeba nadrobić czas, odrodzić całe pokolenie inteligencji wymordowanej w bestialski sposób przez Czerwonych Khmerów.
Pan kierowca robi sobie z nami trzy razy postój. Raz zjeżdżamy z trasy, bo on musi coś w bocznej drodze podać znajomemu. Jakiś drobiazg, który mieści się w dłoni. Drugi raz po prostu wychodzi porozmawiać (zresztą rozmawia przez zestaw słuchawkowy całą drogę). Trzeci raz wychodzi kupić sobie pachnące pięknie pierożki. Totalny luz. Ale i tak jedzie 90 km/h, bo szybciej się nie da.
Kambodża jest bardziej uboga od Tajlandii. Więcej zagród, domostw jakby w remoncie wzdłuż tej, niby krajowej, najważniejszej drogi. Ale i sama droga w remoncie. Więc jedziemy też wertepami. Pan kierowca jest uważny. Jesteśmy dobrymi klientami. Paliwo wyniesie go około 10 dolarów, pozostałe 30 dzieli z trzema wspólnikami – widzieliśmy na własne oczy – w tym ważna persona: policjant. On pewnie dostaje podwójną dolę, bo daje im w ogóle zgodę na taki proceder. Ale nie ma strachu, że nas gdzieś wywiozą. Po prostu godzimy się na taki układ, bo nie za bardzo jest alternatywa. To i tak taniej, niż zakładaliśmy. A dla nich – zarobek tygodnia.
W Tajlandii był ruch lewostronny, tu jest prawostronny, jak u nas. Ale kocioł, że hej. Dlatego tak długo się jedzie. Kierowca co chwile trąbi, ale to raczej ostrzeżenie, że nadjeżdżam, niż trąbienie na innych. Istotna zmiana.
Mijamy miejscowości ale trudno tu określić precyzyjną granicę między jedną a drugą, bo nie ma żadnych znaków. W oczy rzucają się dwa banki kanadyjskie.
Jesteśmy 15 km od celu i z prawej widać piękne Góry Kardamonowe, jeden wielki rezerwat przyrody, w którym żyją niedźwiedzie, tygrysy i słonie oraz…pozostałości partyzantki Czerwonych Khmerów, a co za tym idzie – zaminowane tereny.
Godzina 15.10 jesteśmy u celu…
Komentarze(0):