26.09.2019

 

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

„Tego wieczoru – szczęście
Kiedy myłem sobie nogi
I dwa albo trzy słowa.”
Kaito

 

Wypływają ze mnie słowa szczęśliwości i wdzięczności. Wracam z konferencji Happiness at Work, która odbyła się w Krakowie w dniach 19-20 września 2019. Atmosfera życzliwości od pierwszej chwili sprawia, że każdy czuje się tu dobrze. Chciany. Zauważony. Powitany. Zaopiekowany. I nie chodzi tu tylko o karteczki przyklejone w różnych miejscach, umilające, z sentencjami i buźkami. One są ważne ale jest coś ważniejszego – żywa obecność ludzi, którzy tu są, by wymieniać myśli, emocje, idee dotyczące szczęścia w pracy. Dziwne? Wcale nie…

W całej konferencji chodzi nie o mówienie o tym ale o doświadczenie. Konferencję rozpoczyna słowem wprowadzenia organizatorka i propagatorka idei w Polsce, pierwszy Chief Happiness Officer, Kasia Kern, na której warsztat idę następnego dnia. Gwiazdą dnia jest Alexander Kjerulf, szef firmy Woohoo Inc. To, co robi sprawia, że doświadczamy, stajemy się kreatorami dobrej atmosfery, radości, uśmiechu, wzmocnienia, docenienia drugiej osoby. Zauważamy ją. Nie patrzymy na Alexa ale patrzymy na siebie nawzajem. Drobne sytuacje, które zmieniają nasze mózgi, naszą kulturę nieufności, wyścigu szczurów, nieustannej rywalizacji. My nie teoretyzujemy ale tego wspólnie tu doświadczamy. Alex mówi, że to nie sukces sprawia, że jesteśmy szczęśliwi ale jest odwrotnie. To szczęście osobiste sprawia, że osiągamy sukcesy. I pokazuje na to naukowe dowody i liczby. Odnosi się również do Fransa de Waala, prymatologa, którego ogromnie cenię. Moja natura badacza na to czeka…

Nie pada na konferencji słowa narzekania. Nie ma pośpiechu, presji, chłodu i szorstkości towarzyszącej innym spotkaniom biznesowym. Tu nie ma obcych, nie ma dystansu. Jest radość z bycia razem, a jak się nie znamy, to się poznajemy, dosiadamy do siebie w przerwach, żartujemy, opowiadamy o różnościach. To nie akwizycja – trzeba ulokować produkt i się szybko sprzedać. Na tym spotkaniu tworzymy więzi. Jesteśmy otwarci i dzielimy się sobą, swoimi doświadczeniami. Każda osoba jest zaangażowana. Widać to w żywych reakcjach w czasie wystąpień prelegentów i w żywych rozmowach kuluarowych. Co chwilę wstajemy, robimy coś, siadamy. To nie nudna nasiadówka. Każdy jest po coś. Coś dobrego. Dzielimy się dobrem i szczęściem. Mamy je w sobie, przecież mamy empatyczne mózgi!

Jak z kapelusza, w pewnym momencie wyskakuje Alicja Liczba, przybliżająca doświadczenia szczęśliwych zespołów, również w Polsce. Mówi o błogości w pracy, doświadczeniach japońskich. Jest kolorowa i wszędzie jej pełno.

Tego dnia porusza mnie wystąpienie Bena Guillou, który opowiada o pogoni za szczęściem w pracy i weryfikacji tego przez pryzmat osobistych doświadczeń. Można się w tej gonitwie zapędzić, a dziś świat nas do tego trochę zachęca, podsuwając poradniki na każdą okazję…jak się w tym nie zagubić?

Moje koleżanki, Malwina Puchalska-Kamińska i Agnieszka Łądka-Barańska opowiadają o rozwiązaniach job craftingu, bardzo potrzebnego i skutecznego narzędzia przekształcania pracy.

O szczęściu w pracy nie można mówić nie mówiąc o regeneracji osobistej. Temu poświęcona zostaje kolejna sesja i wystąpienia Małgorzaty Czerneckiej oraz Dagmary Just. Ciekawie o profilaktyce stresu opowiada Randy Farah.

O kaktusie w zespole i jak sobie z nim poradzić w fascynujący sposób opowiada Griet Deca. Mogłaby pracować w teatrze…

W czasie debaty kończącej dzień uczestnicy odpowiadają na pytania, czy łatwo wprowadzać rozwiązania związane ze szczęściem w pracy?

Intensywny dzień, pełen wrażeń się kończy. Robię notatki, rodzą się myśli, głowa paruje. Idziemy z dziewczynami na kawę, a potem odpoczynek przed drugim, inspirującym, warsztatowym dniem.

Istotnie jest równie bogaty. Wybieram warsztat Alexandra Kjerulfa oraz warsztat Kasi Kern. Do wyboru jest jeszcze spotkanie z talentami w wydaniu Dominika Juszczyka, joga śmiechu Gosi Luberdy, manifest zespołu Maartje Wolff i Fennande van der Meulen oraz warsztat uważności Magdy Knefel.

Na warsztatach jest twórczo, inspirująco, pracujemy w parach, w zespołach. Króluje prostota i autentyczność oraz spokój, który jest tak bardzo potrzebny do wymiany myśli. Wszyscy są zasłuchani i uważni. Na koniec dnia zabawa z klocków Lego. Zabawa-praca, zabawa-wyzwanie.

Po co to wszystko? W jakim celu? Kolejny event, jakich wiele w Polsce i na świecie?

Nie. To początek czegoś znacznie większego i cudownie, że zaczynamy to nazywać po imieniu: szczęście w pracy. Ta pierwsza w Polsce konferencja Happiness at Work (i wspaniale, Kasiu, że podjęłaś to wyzwanie!) otwiera nam umysły, emocje, ciała i duchowość na nowy porządek, jaki zaczyna panować w neuronauce i naukach społecznych, na który nie możemy być dłużej obojętni.

Odchodzimy od prymatu ekonomii, wyniku, wskaźników nad etyką i wartościami. Praca to nie odrabianie pańszczyzny, nawet, jeśli odbywa się w hierarchicznych organizacjach. Mówił o tym Amartya Sen, noblista, ekonomista. Porządek ekonomiczno-prawno-etyczny powinien być odwrócony. Najpierw etyka (ludzie, ich zasoby, relacje), potem porządek prawny a na koniec rezultat, wynik, zysk. Już dziś widzimy, że to ma sens i to przekłada się na konkretne liczby. Szczęście w pracy skutkuje realnym zyskiem firm.

Leczenie depresji, wypalenia zawodowego, frustracji związanej z pracą, chorób krążenia itd. zbyt dużo nas kosztuje. Wiemy to i wiemy, że nie ma czasu. Jak z ratowaniem naszej planety.

Tylko kiedy się wreszcie obudzimy…?

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek


Komentarze(0):

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Idź do góry