09.01.2020
Przeżywszy
Ich wszystkich, wszystkich.
Jak zimno.
Issa
Sporo w ostatnim czasie śmierci. Bliskich i najbliższych. Niektóre niespodziewane, inne – może gdzieś przeczuwane, podskórnie, niewygodnie. Mimo wszystko – znienacka. Mimo wszystko – niechciane. Mimo wszystko – nie-gotowe. Styczeń mamy rodzinnie – śmiertelny. Jakoś tak się ułożyło…Wracają przy okazji wspomnienia, te niedawne i te już odległe, ale wryte głęboko w pamięć. I w serce.
Tak byśmy chcieli mieć zawsze to, co miłe, przyjemne, radosne, wygodne. A są i niewygody. Nie-radość. Duszno, ciasno, niefajnie. I z tym też warto pobyć. Pobyć przy-sobie. Z tym smutkiem, nie-fajnością w środku. Która nie przejdzie raz-dwa-trzy. Nie-zauważona.
Mamy dziś świat pakietowy. Pakiet taki, siaki, owaki. Szybko, krótko, na temat. Nawet chowanie zmarłych jest już doskonale zorganizowane. Sformatowane.
A smutek zostaje. Wierny towarzysz. Obecny.
I tak siedzimy sobie razem, na kanapie. Obecni.
Zawieszeni. Między wspomnieniami i teraźniejszością, życiem i śmiercią, byciem i nie-byciem.
Komentarze(0):