13.02.2020

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek
Liście
Padają na kamień
Koło wody.
Joso
Ostatni weekend obfitował w ekscytacje. Pogoda dopisała i można było wyjść dwa razy porannie na tropienie fauny i flory. Pierwsze wyjście było „kulturalne” w okolicach godziny 8.00. Jakoś tak na spokojnie, a to dlatego, że czekaliśmy na słońce w lesie, by odnaleźć nasze ukochane przebiśniegi. Mamy swoje ulubione miejsca. Na początku wydawało się, że nic nie znajdziemy. Gęstwina liści i jeszcze szron tworzyły piękny ale i gęsty dywan. Zaczęłam szukać uważniej i obowiązkowo na kolanach:) Nie ma wyjścia. No i się udało. Wprawdzie mikro kwiatki ale zwiastują wiosnę! Po chwili odnaleźliśmy pojedyncze, rozwinięte kwiaty. Wielka radość!

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek
Drugie wyjście w inne miejsce, dalej, nad stawy, zatem trzeba wybrać się wcześniej i wstać o 5 rano. Wyruszamy i mamy piękną pogodę. Na stawach gwarno. Dzięcioły ganiają się w zalotach, choć raz po raz zajmują „robotą” czyli stukają w drzewa. Wybierają prastare, urokliwe dęby. Sikorki świergoczą i wszędzie ich pełno. W oddali słychać żurawie. W pewnym momencie nad nami przelatują łabędzie nieme, a potem krzykliwe. Mijają nas też kaczki i gęsi. Jest ich naprawdę duża liczba. Zlatują, przelatują.

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek
Nagle pojawia się myszołów. Tuż nad naszymi głowami. Jest w drzewach i widząc nas, zawraca. Ach, jaki piękny, potężny. Słońce świeci, niebo niebieskie, czyste, jeszcze nic nie zwiastuje nadchodzącego wkrótce, za kilkanaście godzin orkanu…

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek
Przez jakiś czas zajmują mnie krople. Przeglądam się w nich. Światło dodaje im czaru. Rośliny w kroplach i w szronie to piękniejsze kreacje od tych oscarowych, na czerwonym dywanie. Istne cudo i nawet nie czuję, że kolana mam mokre, w błocie i też zdrętwiały mi nogi. Jeszcze jedno zdjęcie, i kolejne. Znajduję pająka. No, nareszcie. Już prawie 10.00, czas na rozruch w słońcu.

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek
Ruszamy na wieżę widokową. I tu czeka nas moc niespodzianek! Najpierw widzimy czaple, żurawie i kaczki. Ale w oddali jest 5 bielików. Potem okazuje się, że jest ich tak naprawdę 7, bo dwa siedzą wysoko na drzewie. Bieliki podlatują co jakiś czas w naszym kierunku. Kołują nad wodą, zniżają lot i łapią ryby. Za takim jednym lata mewa-złodziejka. Czai się, by łup wyrwać bielikowi. Sprytna bestia.

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek
Bieliki, mewy, czaple i żurawie latają blisko nas. Cudownie. Nagle nad krzakami pojawia się…jastrząb. Ale piękny. Po chwili, tuż nad głowami, leci bielik. Tak blisko! Jakie to piękne, potężne ptactwo. Niedaleko nas czapla siada na gałęzi drzewa.
Nagle w oddali widzimy czarne niebo. Zbliża się ta hałaśliwa plama. To gęsi. Całe setki gęsi przylatują nad staw i lądują. Wkrótce bielik leci w ich stronę a one się wzbijają i uciekają przed nim. Jaki teatr, jakie atrakcje, jakie emocje! Mieliśmy je studzić przed startem Solar Orbitera a to wprost niemożliwe!

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek
Wracając mijamy krzak z baziami. Prawdziwa wiosna, prawdziwa radość, prawdziwa uczta!

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek
Komentarze(0):