07.05.2020

Autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Dzieci,
Nie róbcie nic złego pchle,
Też ma dzieci.
Issa

W nasze miejsce chodzimy już cyklicznie, co trzy dni, na siedem-osiem godzin. Tuż po deszczu. Pachnie już grzybowo. Idziemy nad wodę, a tam niespodzianka – leśne przedszkole. Na drzewie dopiero co wykluły się małe gąsieniczki. Prześliczne. Wkrótce z nich powstaną wspaniałe motyle nocne brudnicy nieparki. Podobno to gatunek inwazyjny ale nie w Polsce. Uff … tych inwazji chyba nam wystarczy.

W domu czytam, że samice składają jaja na pniach drzew w skupieniach pokrytych warstwą włosków z odwłoka – upodabnia to złoża jaj do porostów. Samica składa tylko jeden pakiet, mamy więc szczęście!

Siadamy na zwalonym drzewie, niedaleko przedszkola. Co chwilę chodzę i podglądam maluchy. Niektóre się rozłażą, ale większość trzyma się razem. Bezcenne. Okazuje się, że po kolejnych trzech dniach moje leśne przedszkole nadal działa. Mimo pandemii.

Spaceruję wzdłuż brzegu. Są i moje zimorodki. Chyba cztery razy przelatują mi przed nosem, a że są szybkie, nie udaje mi się nawet sięgnąć po aparat. Nie-zatrzymane w kadrze ale zatrzymane w sercu, w głowie. Ten turkus mieniący się w porannym słońcu – nie potrafię go z niczym porównać. Piękne, poranne światło, potem wręcz lazurowe niebo, jeszcze ten ich turkus wzmacnia. Nie spodziewam się, że za kolejnych kilka dni zimorodek pozwoli się złapać … Wiemy, gdzie ma norkę. Może będzie szansa zobaczyć, jak uczy młode łapania ryb. O ich zwyczajach traktuje wspaniały film: „Podziemne ptaki”.

Okazuje się, że życie w pod-ziemiu ma swoje uroki …

Nad wodą rosną potężne, stare drzewa. Na jednym, suchym wypatrujemy dojrzałego bielika. Majestatycznie rozgląda się po okolicy. Jest u siebie. Po kolejnych dniach przywita nas nad wodą. Odleci w ciszy, na drugi brzeg. Po trzech godzinach wróci na swoje stare drzewo. Może to już jego stały rytuał?

Różnorakie chrząszcze wędrują zmurszałymi ścieżkami powalonych drzew. Mnóstwo tam dla nich jedzenia. Poznajemy ciekawe słoniki orzechowce i żołędziowce, z rodziny ryjkowcowatych. Oba gatunki trudno odróżnić, dlatego się tym nie przejmujemy, a podziwiamy ryjki i roześmiane pyszczki. Za kilka dni powita nas i pożegna ogniczek grzebykoczułki, nasz leśny fryzjer. Kompozycja klamrowa w przyrodzie też się zdarza.

Przy każdej wizycie w lesie uczę się pokory względem tego, co widzę i czuję. Kim jestem dla całej tej Natury? Ile znaczę dla takiego zimorodka, bielika, gąsieniczek w przedszkolu? Tworzymy swoje światy, raczej odrębne. Poziom absurdu w naszej rzeczywistości sięga dziś zenitu. A taki zimorodek … czy on się tym przejmuje …?

Leśne przedszkole gąsieniczek, autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Maluchy z opiekunem, autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Zimorodek, autor: Tomek Mrozek

Bielik u siebie, autor: Tomek Mrozek

Słonik z rodziny ryjkowcowatych, autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Pani jaszczurka, autor: Anna Hildebrandt-Mrozek

Wędrówka gąsienicy, autor: Anna Hildebrandt-Mrozek


Komentarze(0):

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Idź do góry