14.01.2021
„Dzisiaj też
Śnieg na skrzynce do listów
Nie naruszony.”
Frank K. Robinson
Przyglądam się śniegowym otulinom. Pięknie tak wyglądają, okryte białą kołdrą. Przychodzi mi jednak skojarzenie zamrożenia, zamarzania, zastygania, wstrzymania.
Zamarzanie ma dwie definicje w słowniku PWN. Jedna, oczywista, związana z wodą, jej lodowaceniem, pokryciem lodem. Druga dotyczy głodu. Zamarzać kogoś głodem to zagładzać…
Z kolei zamrożenie to poddanie działaniu niskiej temperatury, doprowadzając do całkowitego lub częściowego zamarznięcia. Silne schładzanie. Wstrzymanie realizacji. Zatrzymanie. Odcięcie.
Zimno zamraża wszystko. Wszechogarniający chłód, dosłowny i w przenośni, wynikający z pory roku ale i okoliczności: wyłączenia, izolacji, braku dostępu – może zamrozić i doprowadzić do zamarznięcia.
Pandemia może wywołać chęć zamrożenia. Przeczekania. Może ktoś mnie nie zauważy. Jestem nie-ruchomo. Przeczekuję.
Jednak czas mija, a przeczekanie się wydłuża. Nie-spodziewanie. Mogę coś przegapić. Nie wiem, kogo potem zastanę przed lustrem.
Zimno zamraża wszystko, łącznie z odgłosami…
Gdy obserwuję sarny, wędrując po lasach i polach, grupują się one w stada. Stadami biegają, odpoczywają. Będąc w grupie, oddają sobie ciepło. Chronią siebie i innych, by nie zamarznąć, by przetrwać.
Jak my siebie nawzajem chronimy przed chłodem – mechanicznych akcji i reakcji, bezosobowego traktowania, dystansu, aż nadto, fizycznego, psychicznego, emocjonalnego?
Jak pilnujemy, by nie zamarzać innych głodem relacji?
Gdy w pandemii drugi człowiek jest potencjalnym zagrożeniem, możemy się zbyt szybko wychłodzić.
Potem już pewnych rzeczy nie uda się odmrozić…
Komentarze(0):