01.04.2021
„Skowronek nad ugorem
Słodki śpiew
Nie-uwiązania.”
Basho
Nadchodzą kolejne pandemiczne święta. Możemy biec – sprzątać, szorować, pucować, gotować… ale możemy się również zatrzymać.
Przeżywać nudę czy słodkie nic-nie-robienie?
Istnieje subtelna różnica między jednym stanem, a drugim. Wszystko odbywa się w tej samej sieci neuronalnej – „sieci wzbudzeń podstawowych”. To zespół różnych obszarów, które współpracują, przełączając nasz mózg na „tryb czuwania” lub „tryb domyślny” zawsze, gdy mamy czas, żeby właściwie o niczym nie myśleć.
Ale czy to takie proste? I czy przyjemne?
To zależy od sytuacji i otoczenia. Nieprzyjemną nudę przeżywamy, gdy wykonujemy monotonne, rutynowe czynności. Gdy świat jest przewidywalny, mamy ustalone procedury. Wtedy szybko przełączamy się na „tryb domyślny”, a nasza głowa zaczyna „przerabiać” zmartwienia, problemy.
Nuda to stan, do którego jesteśmy zmuszani wbrew naszej woli. Albo na coś czekamy, albo z innych powodów musimy robić coś, na co właściwie nie mamy ochoty…
Jak pisze Beck Henning w swej książce „Mózg się myli”, udowodniono, że częste nudzenie się negatywnie wpływa na długość życia…mówimy nawet, że niektórzy nudzą się na śmierć. Dlaczego więc częściej zajmujemy się wypaleniem (burn-out) zawodowym (szkolnym) niż znudzeniem (bore-out) zawodowym (szkolnym)?
Przeciwieństwem jest tzw. święty spokój – słodkie nic-nie-robienie. To sytuacja, na którą sami dobrowolnie się decydujemy, chcemy tego, bo ten czas daje nam odprężenie, przyjemność, pozwala na kontemplację. Możemy wówczas wykonywać jakieś drobne czynności ale nasza głowa uwalnia się do cudownej podróży.
Wniosek jest prosty: to kontekst sytuacyjny i otoczenie decydują o tym, czy mózg przełączy się na niezwykle irytujący tryb „nudzenia się” czy też ta chwila słodkiego nic-nie-robienia objawi w pełni swoją wartość.
Święta to dobry czas, by o ten święty spokój w sobie zadbać.
Dlatego życzę słodkiego nic-nie-robienia!
Komentarze(0):