03.06.2021

„W nocy, szczęście,
W dzień, spokój –
Deszcz wiosenny.”

Chora

W miniony weekend mieliśmy możliwość oddychania nadmorskim powietrzem. Jak cudnie doświadczać tego powietrza, szczególnie w pandemicznym czasie.

Odwiedziliśmy dwa rezerwaty przyrody: Ptasi Raj i Mewia Łacha na Wyspie Sobieszewskiej. Cudny czas, piękna pogoda, rześkie poranki i wieczory.

Pierwszego dnia ruszyliśmy do Ptasiego Raju popołudniu. Wędrując pagórkami, trącaliśmy szyszki, by uwolnić z nich życiodajny pył. Potem byliśmy już cali obsypani tym pyłkiem. Przednia zabawa, a słońce mocno grzało.

Dotarliśmy do pierwszej wieży widokowej przy jeziorze Karaś. Kumkanie żab rozchodziło się po całej okolicy. Druga wieża stoi nad jeziorem Ptasi Raj. Stamtąd rozciąga się widok na Zatokę Gdańską. Tu mocno już wiało i trzeba było się dobrze opatulić. Z wieży dostrzegliśmy stado żurawi, które mają tam swoją noclegownię. W trzcinach niezmiennie królował trzcinniczek. Mijały nas nieme łabędzie, kormorany, rybitwy. Pojawił się błotniak stawowy. Spokojny wieczór.

Bliżej zachodu słońca poszliśmy na plażę. Tu już dmuchało, że hej! Liczyliśmy na obłoki srebrzyste. Czasami można je dojrzeć właśnie na północy kraju, około godziny po zachodzie słońca albo godzinę przed wschodem.

Usiedliśmy na piasku, osłonięci nieco wydmą i czekaliśmy. Widok fal działał odprężająco. Nie czuje się niedostatków. Można tak siedzieć i patrzeć w morską dal. Wolność. Bezmiar wolności. Bezczas.

Obłoków srebrzystych się nie doczekaliśmy ale powrót lasem po zmroku był ekscytujący. Nasłuchiwałam sowy. Cisza. Ostatecznie dobrze nas przewiało i sen był twardy tej nocy.

Kolejne wyjście do Ptasiego Raju to wyjście poranne. Wstaliśmy o 4.00. Znów towarzystwo kumkających żab, sikorek, sójek, kosów, szpaków. Czasem przeleciał dzięcioł. Z wieży obserwowaliśmy żurawie, perkozy, trzcinniczki, czaple białe, łabędzie, błotniaki stawowe.

W południe udaliśmy się do rezerwatu Mewia Łacha. Z wieży widokowej można było zobaczyć foki. Spacerując plażą dostrzegliśmy sieweczki obrożne i biegusy zmienne.

Nie było fajerwerków, spektakularnych spotkań z wyjątkowymi okazami ale przecież nie o to chodzi w wyjściu do lasu. Wszystko zależy od nastawienia. My nie nastawialiśmy się na „cuda”.

Weszliśmy do lasu bez oczekiwań…

Niespodzianką były dla nas ćmy znalezione na drzewach. Wtapiały się w pejzaż, nie do poznania. Gdy ich szukamy, to nie znajdujemy. Widzimy wtedy co innego. Podobnie jest ze szczęściem – zakładam, że szczęście to konkretna rzecz, sytuacja, zdarzenie, którego muszę poszukiwać. A okazuje się inaczej…

Szczęście to każda „zwykła” minuta, każdy oddech właśnie…

Szyszkowo-pyłkowo
Klangor żurawi
Zachód słońca z Ptasiego Raju
Morskie opowieści
Foki i Mewia Łacha
Ćma u siebie

Komentarze(0):

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Idź do góry