19.05.2022
„Opadły kwiat
Wrócił na gałąź?
To był motyl.”
Moritake
Do lasu ruszamy popołudniową porą. Wyruszamy z naszymi przyjaciółmi z Indii, którzy też podziwiają polską przyrodę. Jest soczyście, zielono, prawdziwie majowo.
Idąc pokazujemy norki zrobione przez świerszcze. Kto uważny, może jeszcze wypatrzeć schowanych mieszkańców.
Na wejściu witają nas wszystkie możliwe śpiewy ptaków.
Jest koncertowo.
Zięby, skowronki, brzęczka, gęsi, łyski, perkozek, trznadle, czaple siwe, żurawie, łabędzie nieme i krzykliwe, pierwiosnek, trzciniak zwyczajny, trzcinniczek. Ukryte w trzcinach, trawach, na polach, wśród drzew. Teraz trudno je dostrzec, ale nadal łatwo usłyszeć. Jest i samotnik, nad nami kołuje błotniak stawowy, są oczywiście kruki, kukułki i dzięcioły duże. W jednym miejscu, ukryte znajdujemy małe kaczuszki krzyżówki.
Staramy się tłumaczyć przyjaciołom nazwy ptaków na angielski. Nie zawsze to jest takie łatwe. Zapada nam w głowach czapla siwa – nazywamy ją Heron the Grey😊
Takie to dla nas osobiste, ale też trochę dostojne.
Wokół słyszymy żaby. One złożyły już skrzek i oczekują, podobnie jak ptaki, na swoje potomstwo.
Jest bardzo przyjemnie.
Siadamy w naszym miejscu i rozkładamy dobrocie na drzewie. Każdy coś przygotował. Międzynarodowa uczta w polskim lesie. Są francuskie rożki ze szpinakiem, ryż z warzywami, chipsy z mąki pszennej, jest focaccia z rozmarynem i świeże warzywa. Ależ różnorodnie!
Nieustannie towarzyszą nam trzciniak i trzcinniczek. Czasem przelatują pary gęsi i kaczek.
Biesiadujemy leniwie. Nic nie musimy. Delektujemy się zapachami lasu i smakami potraw.
Wracając mijamy sporo różnorakich owadów – pluskwiaków, ryjkowców. Wszystkie w miłosnych uściskach.
Nagle wśród drzew dostrzegamy łanie – jest ich spora drużyna kilkunastu. Wcale się nas nie boją, tylko obserwują.
Ale przygoda! Taki bonus bez skradania. Przecież nas wyraźnie w takim tłumie widać i słychać. Czyżby już wyczuły przyjazne zamiary?
Blisko wody rosną żółte irysy ale jest też sporo innych kwiatów.
Zachodzące słońce wskazuje porę dnia.
Zapomnieliśmy się w naszym spacerze i bacznych obserwacjach.
Kolejna niespodzianka – na niebie, zza chmur wynurza się cudny księżyc. Jest blisko pełni.
Na odchodnym dostrzegamy na łące dwie sarny, potem jeszcze jedną w wysokiej trawie i kolejną na polu, niedaleko wyjścia. Ich rewir, ich miejsce. My tu tylko gościnnie.
Wyjeżdżając z rezerwatu kolejna niespodzianka – duże stado jeleni udaje się na swoje pole.
Tak, to jest to „nasze” liczne stado, które widujemy tu regularnie.
Sześć godzin w lesie i tyle przygód!
Napełnieni radością, zachwyceni, zaskoczeni wracamy słuchając w aucie nagrań głosów ptaków.
Dla nas tu już stałe rytmy.
Regularne czyszczenie głowy z nie-potrzebności, pilności, pośpiechu, bycia w drodze.
Mogłoby się nie chcieć, jednak znajdujemy CZAS.
Podejmujemy wysiłek.
Pierwsza jest zawsze decyzja w sercu.
Zadecydujesz?
Komentarze(0):