03.11.2022

„Jaka cisza –
Terkotanie konika polnego
Świdruje skałę.”
Basho

Jesteśmy w lesie 6.30 zimowego czasu, 7.30 letniego.

Kanie stoją przy drodze na dzień dobry. Brama lasu.

Mgły i ciepło. 9 stopni, a będzie jeszcze więcej. Bardziej sucho niż ostatnio.

Skoczogonki w swoim grzybowym królestwie zatrzymują mnie na chwil kilka. Trudno je dostrzec. Są mikruskowe ale cudne. Specjalistką od nich w Polsce jest Joanna Antosik-Żołądek – polecam jej film oraz zdjęcia.

Kropelkowy świat.

Nie ma wiatru, jest cisza. Totalna.

Tylko komary nie ustają w aktywnościach. I oczywiście strzyżaki. Będziemy przez nie znieźle pogryzieni.

Nad nami przelatują dwa nieme łabędzie.

Kruki, sikorki, pełzacz, a obok kowalik, gdzieś daleko dzięcioł, kilka kaczek ale bardzo spokojnie.

Podchodzimy naszą sowę. Pusto, cicho. Albo jej nie ma albo głęboko śpi.

Dzięcioł duży wcina śniadanie. O…jest i drugi!

Siadamy w naszym miejscu. Od razu podlatuje zimorodek, bo się nie ruszamy. Siada obok, rusza głową, łowi ryby, zjada, powtarza manewr, odlatuje i potem wraca.

Jesteśmy w zimorodkowym zagłębiu. Raz po raz zimorodki lecą w parze, potem znów któryś siada obok.

I nas nie widzi…ale czad😊 Jaka to ekscytacja! A jest tak piękny…

Lecą czaple siwe, dwa kolejne nieme łabędzie, kormorany.

Wśród krzewów baraszkują ciekawskie modraszki. Obskoczyły nas. Przylatuje raniuszek.

Siada obok rudzik. Też cudny. Taka nasza lokalna ekipa!

Wokół spada deszcz suchych liści. I spokój, ciepły, słoneczny spokój.

Gdy siedzisz w takiej ciszy, słyszysz każdy trzepot skrzydeł, każde uderzenie zimorodka rybą o gałąź, każdy plusk wody.

Znów kormoran nad stawem. I wysoko, wysoko duże stado mew.

Nagle pustułka goniąca kruka. Ależ on krzyczy w tej ciszy!

Oto bielik na horyzoncie zdarzeń.

A ja znów zapadam w sen.

Jestem szumem trzcin, chmurą, liściem, kroplą.

Delektujemy się obecnością przez 3 godziny.

Płyną chmury.

Nic się nie dzieje.

Dzieje się wszystko.

Po chwili przerwy zimorodek znów z nami. Tym razem podlatuje jeszcze bliżej. Nawet patrzy na nas. Ale nie widzi. Bądź akceptuje.

Tomkowi udaje się go złapać w kadr, co widać na zdjęciach:)

Cap…i ma rybę. Podleciał drugi! Odlatują. Szybkie, zwinne.

Zbieramy się. Dziś nie robimy pętli.

Koło sowy jesteśmy czujni i kompletnie zamaskowani. Ale nic. Cisza i pusto.

Leci stado 20 żurawi. Piękne odgłosy.

Słońce za chmurami. Przyjemnie.

Mijamy ślady jeleni i saren.

Na wyjściu znajdujemy cztery podgrzybki ale je zostawiamy. Taka grzybowa klamra tej opowieści.

8 i pół godziny leśnego czasu.

Najpiękniej…

Jesiennie
Skoczogonek to ten biały pyłek po prawej:)
Wędrowanie
Nasz boski zimorodek, fot. Tomek Mrozek
Grzybowo
Młodziak
Stawowo

Komentarze(0):

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Idź do góry