19.10.2023

„Większa
Niż mysikrólik
Radość mysikrólika.”
John Wills

Niedziela obdarza nas samymi dobrociami. Od wczesnego rana.

4.00 pobudka, by być w lesie 6.20. Temperatura niska, 6 stopni na plusie.

W trzcinach od razu słyszymy rumor. To spacerujące jelenie.

Mnóstwo ptaków – kruków, czapli, kaczek. W oddali klangor żurawi.

Jest i zimorodek, jeszcze przed wschodem słońca.

Mamy kamuflaż więc ptaki krążą blisko nas bez strachu.

7.14 wschód słońca, uroczysty, jak co dzień.

Tysiące małych ptaków przelatujących nad nami.

Stoimy tak i obserwujemy z zachwytem. Nad wodą unosi się mgła. Lądują w niej czaple.

Szum wiatru, wtapiam się…

Ruszamy dalej, do naszej sowy. Jednak jej nie ma, za to znów rumor w trzcinach.

Zając przebiega nam drogę. Na szczęście?

W tym miejscu jest sporo dzięciołów. Staro-drzewa więc mają co robić.

Znajdujemy potężnego grzyba jadalnego. To żółciak siarkowy, przytulony do dębu.

8.40 siadamy na zwalonym drzewie nad wodą, na śniadanie i kontemplację.

Przelatuje zimorodek, mnóstwo czapli białych i siwych, kormoranów, kaczek, mew i bielików.

Są i trzy młode łabędzie, jeszcze w swej szarej szacie. Nie widzą nas. Baraszkują niedaleko.

9.30 zamyka mi się oko. Jest rześko więc tylko na chwilę…

Wiatr się wzmaga, przychodzą chmury.

Słyszymy znów rumor w trzcinach naprzeciw nas. Zawsze mi się tu marzy, że w końcu wyjdą do nas jelenie.

I wychodzą! Trzy łanie, wprost na nas.

W pierwszym momencie nas nie widzą ale wiatr przynosi im ludzki zapach więc spoglądają w naszą stronę i ruszają z powrotem w trzciny.

Ale się nam poszczęściło!

Jeszcze chwilę siedzimy. Kilka razy mija nas zimorodek, jednak nie siada.

Ruszamy w stronę czaplowiska.

Poruszone naszą obecnością bażanty odlatują kawałek dalej.

Na drogę wychodzi sarna.

Docieramy do czaplowiska.

Przy drodze stoi okazała ambona, a jakże! Wchodzę kilka stopni wyżej, by czaplom się poprzyglądać.

Zimny wiatr.

Mamy znów dzięcioła i pełzacza. Urzędują w sąsiedztwie.

Na drodze znajdujemy grzyba – czernidłaka. Jest fotogeniczny.

Wracając, zabieramy trochę żółciaka na dzisiejszy obiad.

Na tym samym drzewie, nieco wyżej, kolejny okaz.

W drodze powrotnej jest sowa!

U siebie:) Ale szybko się chowa.

Na ścieżce, przy samym wyjściu z lasu, znajdujemy podgrzybka pasożytującego na tęgoskórze pospolitym.

Ależ widok!

Po siedmiu godzinach kąpieli leśnej czas do domu. Obowiązki wyborcze czekają.

Temperatura już wyższa, 12 stopni.

Wieczorem się jeszcze podniesie…idą zmiany:)

Powiew nadziei…

Ten dzień przynosi same dobre wiadomości😊

Wschód słońca nad stawami
Mglisto
Soczyście
Są i łanie!
Czernidłak
Żółciak siarkowy, bardzo smakowity!
Grzybowo
Jesienne plenery
Podgrzybek pasożytujący na tęgoskórze pospolitym
Para

Komentarze(0):

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Idź do góry