04.01.2024

„Zimowa przerwa –
Żadnych talentów
Więc żadnych grzechów.”
Issa

Jest czas brania i czas dawania.

Czas zadumy i nie-myślenia.

Czas w samotni i czas w tłumie.

Czas komfortu i dyskomfortu.

Czas tu i teraz, czas wczoraj i czas jutro.

Czas na płacz i na śmiech.

Na odwagę i wycofanie.

Czas na akcję i re-akcję.

Czas na działanie i nie-działanie.

Czas na sen i na czuwanie.

Na odtwarzanie i kreatywne poszukiwanie.

Dawna, benedyktyńska reguła wyznaczała 3 rytmy dobowe: 8 godzin pracy i aktywności, 8 godzin odpoczynku i relaksu oraz 8 godzin spania. Życie wówczas było łatwe i proste. Zmiany cywilizacyjne spowodowały, że wszystkie te trzy sfery przenikają się, a dwie pierwsze uległy wydłużeniu na niekorzyść ostatniej. W czasie spania pracujemy ale i poszukujemy niezbędnego nam czasu na relaks, czas wolny, odpoczynek. Oglądamy filmy, realizujemy hobby, uprawiamy sporty, spotykamy się z przyjaciółmi. Bo nie było czasu wcześniej.

Przerzucamy odpowiedzialność na: takie czasy, system, obowiązki, nasze pełnione role („no przecież MUSZĘ”, „widzisz, że się nie wyrabiam”). I tak mija dzień za dniem.

Czas jest dziś zasobem bezcennym, w sytuacji nieustannego aktualizowania wiedzy i informacji, mobilizacji i aktywności ponad normę. Jest czymś, co płynie, jest poza nami, ale my mamy wpływ na to, co my w tym czasie ze sobą robimy lub czego nie robimy.

CZAS można odczytywać też jako akronim słów:

Czułość – im więcej znajduję czułości dla siebie, tym więcej mam jej dla innych, szczególnie w sytuacjach trudnych albo takich, gdy nie można nic zmienić, zrobić.

Zachwyt – jeśli potrafię się zachwycić światem, potrafię go przyjąć takim, jaki jest, bez zmieniania czegokolwiek na siłę. To też przestrzeń na zatrzymanie i pozwolenie, by rzeczy i sprawy toczyły się tak, jak mają się toczyć.

Akceptacja – jeśli potrafię przyjąć siebie takim, jakim jestem, potrafię też przyjąć innych, różnych ode mnie. Przyjąć czyli nic od siebie nie dodawać. Zamilknąć. Zasłuchać się. Być.

Szacunek – jeśli mam szacunek dla siebie, mam go i dla innych.

Dlatego zamieniam zdanie z początku: „Jest czas…” na sformułowanie: „Mam czas…”

Taka zmiana powoduje, że biorę odpowiedzialność za to, co się dzieje w moim życiu, a nie przerzucam odpowiedzialność na innych, czas itd.

Dziś cieszę się, że mam czas na ciszę i dźwięk, aktywność i nic-nie-robienie, a po czasie zadumy i refleksji przychodzi czas na zaangażowanie i działanie z pasją.

Tylko ja mogę zarządzić sobą w czasie, bo samym czasem nie mam szans…

Z perspektywy czterech lat, które minęły od napisania powyższych słów – czytaj tu, widzę, że niewiele się we mnie zmieniło.

Mam je w sobie.

Wciąż dobrze się z nimi czuję.

I wiem, że na słowo na ten rok mam czas…


Komentarze(0):

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Idź do góry