25.04.2024

„Uwielbiam poczucie bycia anonimowym w mieście, w którym nigdy wcześniej nie byłem.”
Bill Bryson

16 lutego 2024. Jedziemy szybkim pociągiem z Nankinu do Szanghaju. Podróż potrwa 1 godz. 40 minut.

Obok torów wysokie mrówkowce, małe balkoniki, gdzieniegdzie pranie powiewające na wietrze. A takich budynków setki, po horyzont…

Do Szanghaju docieramy o 10.40. Piękne, czyste niebo. Wysiadamy, kontrola paszportowo-bagażowa i na metro.

Szanghaj (Shanghai) – miasto we wschodnich Chinach, przy ujściu rzeki Jangcy, jedno z czterech miast wydzielonych Chińskiej Republiki Ludowej. Cała jednostka administracyjna liczyła w 2018 r. 24 237 800 mieszkańców. Port w Szanghaju jest największym na świecie pod względem wielkości przeładunku kontenerowego. Działa tutaj również jedna z największych giełd. Dzielnica Pudong, leżąca naprzeciwko historycznego Bundu, to jedno z największych skupisk wieżowców na świecie. (Wikipedia)

Zwiedzanie rozpoczynamy właśnie od niej.

Pudong – dzielnica we wschodniej części Szanghaju, na wschodnim brzegu rzeki Huangpu. Posiada status specjalnej strefy ekonomicznej. Pierwszy projekt dzielnicy powstał w 1990 roku. Od początku zakładano, że będzie to finansowe i komercyjne centrum Chin. W Pudong znajdują się Oriental Pearl Tower, Jin Mao Tower oraz Shanghai World Financial Center – architektoniczne symbole Szanghaju. (Wikipedia)

Chcemy wjechać na Shanghai World Financial Center – najwyższy budynek z otworem, taki kanciasty. Okazuje się jednak, że jest w remoncie😊 Ale zanim się o tym przekonamy, wysiadamy z metra, a naszym oczom ukazują się drapacze chmur, jakich w życiu nie widziałam. Ich kolorystyka, odbicia wzajemne w szybach, z błękitem nieba czynią to miejsce bajkowym, kolorowym.

Pierwszą widzimy potężną wieżę telewizyjną: Oriental Pearl Tower. Zaraz przy Shanghai World Financial Center stoi Jin Mao Tower.

Ale to nie wszystko…bo oto obok stoi Shanghai Tower, najwyższy! Zadzieramy do góry głowy i nie możemy się nadziwić pomysłowości Chińczyków😊 Okazuje się, że można wjechać na taras widokowy tej wspaniałej budowli. Wieżowiec jest najwyższym w Chinach oraz drugim pod względem wysokości na świecie, niższym tylko od Burdż Chalifa w Dubaju. (Wikipedia)

Jest po 14.00 więc decydujemy się załatwić bilety na jutro, na spokojnie.

Jedziemy metrem jeden przystanek – ale to podróż pod wodą, bo wieżowce znajdują się na wyspie. Docieramy do stacji Yuyuan Garden Station i idziemy parę kroków do naszego hotelu, w samym centrum, tuż przy starej części miasta, która jest maleńka w porównaniu z tą w Nankinie.

Musimy się spieszyć, by coś zjeść, a potem iść na deptak nad rzekę, na zachód słońca. O to w tym wszystkim chodzi…stamtąd widać dzielnicę Pudong i rozświetlające się wieczorem wieżowce. To będzie gratka!

Oto i niedaleko, mijając jedno skrzyżowanie z kierującym ruchem policjantem, trafiamy na fantastyczny przybytek, gdzie w kuchni, na widoku, pan własnoręcznie robi makaron czyli rozciąga ciasto, składa, rozciąga, składa i wrzuca do wrzątku.

Zupa przepyszna, ze świeżą kolendrą, a wołowina doskonale doprawiona, mięciutka, makaron – fantazja! Zjadamy, aż nam się uszy trzęsą. Generalnie jest czyste niebo i rześko…Pamiętajmy, że spadła temperatura, a wieczorem ma tu być około zera…

Po przybytku ruszamy w stronę ulicy Nankińskiej, bardzo znanej ulicy handlowej, uznawanej za jedną z największych na świecie. Rozciąga się na długości ok. 5,5 km, od Bundu na wschodzie, do dzielnicy Jing’an na zachodzie. Na ulicy Nankińskiej swoje punkty handlowe ma ponad 600 firm z całego świata. Ponadto mieści się na niej około stu tradycyjnych sklepów i sklepów specjalistycznych, które handlują, m.in. wyrobami z jedwabiu, jadeitu, wełny, haftami i zegarkami. (Wikipedia)

Po drodze mijamy przepiękny, stary wieżowiec The Westin Bund Center Shanghai. Generalnie, wśród nowych wieżowców są i nieco starsze, z fikuśnymi dachami. Ten jest w kształcie liliowych płatków.

Docieramy do ulicy Nankińskiej (zobaczymy ją potem z deptaka, z tłumem totalnym), wcześniej skręcamy w prawo, by szybko dotrzeć do nadbrzeża. Słońce chyli się ku zachodowi…

Jesteśmy już na promenadzie. I widok jest nieziemski….naprzeciw nas Pudong z wystrzelonymi w kosmos wieżowcami, za naszymi plecami cudny Bund z bogatymi budowlami czasów kolonialnych.

Bund – nadbrzeżna promenada, dosłownie „plaża zewnętrzna”, znajdująca się w Szanghaju, na prawym brzegu rzeki Huangpu. Bund ma 1,5 km długości i ciągnie się od mostu Waibaidu do mostu Nanpu. Od zachodniej strony otoczony jest ciągiem 52 budynków pochodzących z czasów kolonialnych, wybudowanych w stylu architektury barokowej, renesansowej czy klasycystycznej, jak również art déco. Od strony wschodniej znajduje się wał przeciwpowodziowy nazywany „murem zakochanych”, z którego można oglądać panoramę rzeki Huangpu i położonego na jej drugim brzegu Pudongu. (Wikipedia)

Jestem w głębokim stuporze. Tysiące osób, a my wśród nich. Nie wiem, na co ustawić obiektyw…robię zdjęcia telefonem, bo szerszy kadr, i filmuję z telefonu, by uchwycić klimat. Zachodzące słońce i Pudong w jego świetle. Na niektórych budynkach odbijają się inne. Cudnie😊

Ustawiamy też aparaty na statywach, bo w pewnym momencie, przed 18.00, zaczynają pojawiać się neony na wieżowcach Pudongu, pojedyncze, jakby całość wyreżyserowana, aż nagle, o 18.00, w jednym czasie zapalają się podświetlenia budynków Bundu – wszyscy robią głośne „łał” – i to jest ten prawdziwy, dopełniający efekt…

Jest jeszcze jasno, a coraz więcej neonów, reklam, migających na budynkach, wieżowcach świateł…więc można uchwycić to wszystko, z daleka i bliska. Zimno, wieje wiatr od morza, ręce powoli zaczynają kostnieć ale tego widoku nie chce się utracić…

Jest tak kolorowo na Pudongu, nigdy w życiu bym nie przypuszczała, że zobaczę coś tak niezwykłego…

Jesteśmy przejęci…Tomek, gdy tu przyjechał wcześniej, trafił na deszcz, a Pudong otulała mgła. Gdy mi wysłał zdjęcie z tego samego miejsca, najwyższego wieżowca Shanghai Tower nie było widać.

Jakie dziś mamy szczęście😊😊 Sycimy się neonami, lampionami, migającymi światłami, wielkimi napisami: welcome to Shanghai😊

Jeszcze kilka fotek ulicy Nankińskiej, z tym potężnym tłumem. Ale ja nie chcę tam iść, mam lekko dość tłumu…po poprzednich wycieczkach…nie ma sensu iść w takim tłoku, bo i tak się nic nie zobaczy.

Na starych budowlach Bundu powiewają chińskie flagi, w centralnym punkcie promenady pomnik Mao, przy nim strażnicy. Wszędzie dużo policji, z megafonami. Kieruje tłumem.

Przed 20.00 ruszamy z powrotem. Zmarzliśmy, że hej, ale radość nasza wielka. Już nie idziemy do starej dzielnicy, może jutro. Wracamy do naszego przybytku jedzeniowego, bo dobrze trafiliśmy. Ja zamawiam makaron z wieprzowiną, Tomek zupę z wołowiną, którą miał wcześniej. Do tego kilka szaszłyków.

Smakowicie. Teraz już jesteśmy gotowi do spania. Tu są potężne odległości. Największe miasto w Chinach. Tak się tylko wydaje – przejechać jeden przystanek metrem – ale w korytarzach metra pokonujesz wielkie odległości, generalnie w tłumie, potem dochodzisz do właściwego miejsca. To zajmuje godziny…

Jutro o 12.30 wjedziemy na najwyższy budynek w Azji, drugi co do wielkości na świecie…

Pudong i widok na najwyższe budynki w Chinach
Pudong
Ręcznie robiony makaron i zupa z wołowiną
Widok z Bund na Pudong
Widok z Bund na Pudong
Widok z Bund na Pudong
Tłum zachwycony widokami
Zachodzące słońce
Widok na Pudong przy zachodzie słońca
widok na Pudong przy zachodzie słońca
Neony wieżowców Pudongu
Neony budowli Bund
Między Bund a Pudong
Pudong
Pudong w neonach
Bund
Tłumy na ulicy Nankińskiej

Komentarze(0):

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Idź do góry