30.05.2024
„Prawdziwymi twoimi krewnymi są sąsiedzi.”
przysłowie sycylijskie
Na Sycylię przybywam po raz pierwszy w życiu, choć moja włoska dusza ma już prawie 30 lat…w 1995 r. mieszkałam przez rok w Perugii w Umbrii i cząstka mnie została tu na zawsze…
Teraz podróż szczególna, z mamą, w bardzo dobrym czasie, bo jeszcze przed sezonem. Nie ma tłumów. Mieszkamy w Katanii i zwiedzamy wschodnie wybrzeże Sycylii.
Kwitnące oleandry witają nas na lotnisku, a potem nam towarzyszą codziennie, w różnych miejscach.
Z samolotu wyłania się wspaniała Etna – najwyższy i największy stożek wulkaniczny w Europie. Autobusem docieramy do centrum miasta, wysiadamy przy Piazza Stesicoro i wzdłuż ruin prastarego teatru – Anfiteatro Romano di Catania – wędrujemy wśród oleandrów i wiszącego na sznurkach prania.
Popołudniu kawa w pobliskim barze, a potem spacer po Via Etnea. Zachodzące słońce cudownie oświetla monumentalne budowle. Dochodzimy do Piazza Università i dalej do Duomo di Sant’Agata oraz Chiesa della Badia di Sant’Agata. Na placu stoi restaurowana właśnie Fontana dell’Elefante i Pałac Słoni. Słoń (Liotru) jest jednym z symboli miasta.
Mnie interesuje druga fontanna, Fontanna Amenano – Acque L’amenano, stojąca przed targem rybnym – La Pescheria di Catania. Na targowisko udamy się kolejnego dnia rano. To jeden z najsłynniejszych historycznych targów na wyspie, jego tradycja sięga czasów dominacji arabskiej.
Jak czytam na jednym z blogów podróżniczych: „Fontanna ukazuje podziemną rzekę Amenano. Wykonana została z białego marmuru w 1867 r. przez neapolitańskiego mistrza Tito Angeliniego. Oznacza odcinek rzeki, a wodospad wpadający do zbiornika jest gładki niczym lustro, stąd alternatywna nazwa fontanny: Acqua o Linzolu czyli woda “gładka jak prześcieradło”.
Rzeźba u szczytu przedstawia rzekę Amenano jako młodego chłopca trzymającego róg obfitości, z którego wypływa woda. Pod nim klęczą dwie postaci trytonów wylewających wodę z kamfor. Amenano to grecki bóg rzeczny, przedstawiany najczęściej jako byk z ludzką głową. Jego podobiznę odnaleziono na terenie Sycylii na monetach pochodzących z V w. p.n.e.
Podania wskazują, że pierwotnie rzeka płynęła na powierzchni lądu, jednak silny wybuch Etny w 1669 r. i towarzyszące mu trzęsienie skierowały całkowicie jej nurt pod powierzchnię ziemi. Odsłonięte pozostały odcinki: przy fontannie, w piwnicy hotelu Ostello Agora przy Piazza Curro 6 oraz sadzawka w teatrze rzymskim.”
W pamiątkowych sklepikach mnóstwo ceramicznych symboli Sycylii.
Herb Sycylii – Trinacria – meduza o głowie kobiety, do której dołączone zostały trzy zgięte w kolanach nogi. Na głowie, imitację włosów, stanowią zaplątane pomiędzy sobą węże, spośród których wystają trzy łany zboża oraz skrzydła. Ciekawe.
Szyszki pini (pigna siciliana) to kolejna ikona Sycylii. Sosny pinii są wiecznie zielone, szyszki bogate w nasiona, dlatego stały się symbolem urodzaju, płodności, łask bożych i życia wiecznego.
Sycylijska ceramika pełna jest „teste di Moro”. Co to takiego?
Jak czytam w Wikipedii, „Jedna z historii mówi, że arabski żołnierz służący w Palermo około tysięcznego roku, widząc na jednym z balkonów w dzielnicy Kalsa piękną dziewczynę, zakochał się w niej. Dziewczyna odwzajemniła jego miłość. Niestety, młody żołnierz nie powiedział dziewczynie, że ma w ojczyźnie żonę i dzieci. Przed wyjazdem wyznał jej smutną prawdę. Sycylijska dziewczyna wpadła we wściekłość i z bólem serca obmyśliła plan, by żołnierz pozostał z nią na zawsze.
Podczas ostatniej wspólnie spędzonej nocy ścięła mu głowę, zrobiła z jego głowy wazon i zasadziła w nim bazylię, która wyrosła bardzo bujnie. Sąsiedzi, widząc to, zapragnęli podobnych wazonów z twarzą Maura.
Istnieje inna wersja legendy o pochodzeniu tych kultowych sycylijskich waz, z równie smutnym i tragicznym zakończeniem. Mówi się, że dziewczyna szlacheckiego pochodzenia miała potajemny romans z młodym Arabem, który nigdy by nie został zaakceptowany przez jej rodziców. Rodzice odkryli prawdę i para została ścięta. Obie głowy miały zostać umieszczone jako wazony na balkonie, ku przestrodze. To dlatego wazony są zwykle sprzedawane parami.”
Poznaję te niezwykłe historie, wędrując uliczkami, dopytując sklepikarzy i wszędzie widząc głowy…aż głowa boli!
Chwila ochłody. Wstępujemy na lody arbuzowe😊 Tylko we Włoszech je smakuję. A wieczorem pizza, w jednym z przybytków, siadamy przy stoliku na zewnątrz, na małym placyku przed kościołem – takich miejsc tu wiele…Między domami widzimy stożek Etny. Jeszcze nam się objawi w pełnej krasie następnego dnia.
Intensywny dzień podróży się kończy.
Następnego ranka obowiązkowe cappuccino i cornetto z kremem. Schodzę do baru z domowymi kubeczkami😊 Takie smaki tylko tu😊
Po śniadaniu idziemy na targ rybny. Jeny…ależ klimat! Sprzedawcy pokrzykują, nawołują, teatralnie kroją ryby. Jakie tuńczyki, jakie mieczniki! Smakujemy ostrygi i kupujemy po 2 plastry tuńczyka i miecznika. Ależ będzie uczta! Obok targu rybnego, warzywa, dalej sery, mięsa, wędliny. Bierzemy ricottę, kilka plastrów włoskiej mortadeli z pistacjami, prosciutto dolce, pecorino. Te smaki pamiętam od zawsze…Bierzemy pachnące cytryny, koper włoski, pomidory i sałatę.
Wracając do domu wstępujemy na wyjątkowe cannoli w małej piekarni, w której kolejka „lokalsów” – tu na miejscu wkładają do rurek krem. Zjadamy od razu, chrupiące. Niebo w gębie!
Po domowej uczcie rybnej idziemy do Chiesa di San Nicolò l’Arena. Przylegający do niego Klasztor Benedyktynów zwiedzimy innym razem. Teraz interesuje nas taras widokowy na dachu kościoła, który – okazuje się – jest najwyższym punktem widokowym w Katanii, choć w przewodnikach o nim niewiele. Z tego też względu nie idziemy już na górę Chiesa della Badia di Sant’Agata, którą wszyscy polecają. Jest jednak niższa od naszego dachu😊
Ciekawostka – fasada Chiesa di San Nicolò l’Arena nigdy nie została ukończona i obecnie ma surrealistyczny wygląd z półkompletnymi kolumnami i otworami przeznaczonymi do mocowania marmurowej okładziny. Budowę tego kościoła rozpoczętą w 1687 roku przerwały trzęsienia ziemi w 1693 roku. Rekonstrukcję rozpoczęto w XVII wieku pod kierunkiem różnych architektów i prac nie dokończono…
Wdrapujemy się po 100 stopniach na górę. Tu nie ma ludzi, wszyscy idą do Chiesa della Badia di Sant’Agata😊 Etna cudnie odsłonięta. Widok na port, całe miasto…pozostajemy w zachwycie.
Zwracam uwagę na szczegóły – bogato zdobione gzymsy, balkony, okna i okiennice, kwietne tarasy. Od pierwszych chwil na Sycylii przykuwają moją uwagę.
Ważne są te detale, szczegóły, ulotne momenty, chwile, smaki, zapachy, które łapię w stop-klatki. Mozaika cementująca nasze wspomnienia na dłużej…
Schodzimy, a przy ruchliwej ulicy dwie sąsiadki żywo zajęte rozmową. Wyniosły sobie plastikowe krzesła i tak spędzają czas. Na pobliskim skwerku grupa mężczyzn skupiona na grze. Gestykulują, pokrzykują. Z okien płynie muzyka.
Żywe sąsiedztwo.
Pierwszy pełny sycylijski dzień, a my pełne wrażeń! Kolejne przyniosą wizytę w Teatro Antico e Odeon, na targu staroci, w Giardini e Villa Bellini, w Taorminie i Castelmola, Syrakuzach…i nie tylko…ale o tym c.d.n.
Komentarze(0):