17.09.2020
„Nie przyjemność, nie chwała, nie władza – wolność, wyłącznie wolność.”
Fernando Pessoa
Szczęście nie jest popularne w naszej kulturze pracy i edukacji. Praca kojarzy się nadal większości z ciężkim obowiązkiem. Podobnie jest z edukacją. Rzadko mówimy: szczęśliwi uczniowie, szczęśliwi nauczyciele, szczęśliwe szkoły. Niektórych to wręcz szokuje, jest niewygodne, deprymujące. Kojarzy się z chwaleniem albo z obawą: nie będę się cieszyć, bo zaraz coś się stanie albo ktoś coś złego powie…
A w szkole…to już w ogóle… „Szkoła nie jest od szczęścia ale od przygotowania do rynku pracy”. Gdy słyszę takie słowa z ust nauczycieli albo rodziców, zwracam im uwagę, że „rynek pracy” to nie jakiś zewnętrzny twór ale „rynek człowieka”…
Wszelkie systemy zostały stworzone przez człowieka i dla człowieka. Każda procedura. Każdy schemat powinien być po to, by człowiekowi służyć, a nie go zniewalać, odbierać prawo do myślenia i wolnego podejmowania decyzji.
Dlatego warto, może i przy okazji pandemii, wrócić do zadawania fundamentalnych pytań: czy szkoła dzieciom służy czy nie służy? Czy daje radość, czy ją dobiera? Czy uwalnia do myślenia czy zniewala i formatuje? A może…komu szkoła, pomyślana przez dorosłych, służy? Czyje potrzeby i czyje cele realizuje?
Gdy wpiszę w wyszukiwarkę Google hasło: szczęście w szkole, wyskakuje „szczęśliwy numerek” – liczba, która wskazuje, który „numer” dziś nie będzie pytany… czyli nie będzie odczuwał stresu, zakłopotania, wstydu, lęku…przed oceną i przed kontrolowaniem.
Żyjemy w społeczeństwie LĘKU, a szkoła jest tego odzwierciedleniem. Częściej spodziewamy się surowego potraktowania niż docenienia, wyrażenia wdzięczności. I te schematy myślowe są powielane z pokolenia na pokolenie. Godzimy się na bycie nieszczęśliwymi dla świętego spokoju. Ale to iluzoryczne…bo ten „święty spokój” się nie pojawia. W zamian pojawia się coraz większa frustracja.
Żyjemy w społeczeństwie BRAKU ZAUFANIA i to odzwierciedla się w rozbudowanej biurokracji w każdej dziedzinie. Przestajemy ZNAĆ osoby wokół siebie. Przestajemy spędzać z sobą CZAS – w pracy, w szkole, w domu i dlatego musimy sprawdzać, kontrolować, bo nie mamy z ludźmi RELACJI. Nasz strach obudowany jest w hasła: jeśli nie będę przestrzegać procedury, będę mieć problemy…
Jeśli dorośli nie podejmą decyzji o tym, że przestają się bać, nic się nie zmieni.
Ale to wymaga odwagi i odpowiedzialności – za siebie, swoje życie i swoje szczęście. Nie przerzucanie odpowiedzialności na „onych”.
Jest sporo różnych źródeł szczęścia ale jedno zasadnicze to relatywnie stabilne poczucie własnej wartości (Diener i inni, 1999b; McCrae&Costa, 1991). O wartości pisałam już sporo ale wraca ten temat jak mantra, bo wartość człowieka jest fundamentem, na którym w pełni rozwija się potencjał – talenty, mocne strony, nasza siła, prężność psychiczna, umiejętność wyciągania konstruktywnych wniosków, nasza odporność. Pozytywność rozwija się na poczuciu własnej wartości.
Dlatego warto zadać sobie pytanie – jaki lęk blokuje mnie przed byciem szczęśliwym dorosłym?
Jutro na lekcji w VI klasie, tak w duchu oceniania kształtującego postawię cel: szczęśliwa VI klasa i zapytam o kryteria – po czym poznamy, że jesteśmy szczęśliwą klasą, klasą szczęśliwych uczniów? Pozdrawiam Pani Aniu.
Brawo, świetny pomysł. Ogromnie się cieszę! Życzę dużo radości:)
Pani Aniu „szczęśliwy numerek” to tak naprawdę wstydliwy numerek, dla systemu, który go wymyślił. To znak rozpoznawczy tego systemu – to jak chwilowe wyjście z celi na świeże powietrze, chwilowe.
Pełna zgoda! Jeśli zaczniemy o tym rozmawiać, zaczniemy to zmieniać:) Dobrego dnia!